“Szliśmy wzdłuż drogi, za plecami mając nadciągającą burzę. Idąc, wyczuliśmy zapach zwierzęcia. Zawróciliśmy, by sprawdzić, co to. Gdy podeszliśmy, zorientowaliśmy się, że zostało ono okaleczone. Po dokładnych oględzinach okazało się, że zwierzę było pozbawione narządów płciowych, oczu i powiek. W tamtym rejonie nie było drapieżników. Zresztą, to nie była robota drapieżnika, wszystko zostało wykonane z niemal chirurgiczną precyzją” – informował w raporcie z 1990 roku farmer C.E. Potts.
To jeden z typowych raportów dotyczących zdarzeń, które zaczęto odnotowywać i dokumentować od wczesnych lat siedemdziesiątych. Wtedy doniesienia zaczęli składać farmerzy ze stanów Minnesota i Kansas. Nigdy wcześniej nie spotkali się z takimi obrażeniami u bydła. Wydawało się, że okaleczono zwierzęta z chirurgiczną wręcz precyzją, co wyklucza udział naturalnych drapieżników (skutki ich działania są farmerom dobrze znane).
Niezwykły jest także sam cel ataków i ich wybiórczy charakter: często usunięto bydłu jedynie ozór, oczy lub narządy płciowe. Dodatkowo, zaskakującym elementem jest niewytłumaczalny brak śladów krwi na miejscu zdarzenia. Ewentualne teorie wyjaśniające przypadki okaleczenia bydła wymieniają rytualne praktyki satanistów, ingerencję kosmitów, tajne eksperymenty rządowe (w okolicy widuje się czarne nieoznakowane helikoptery) oraz nieznane, tajemnicze choroby.
Jak dotąd, żadne z proponowanych wyjaśnień nie uznano za rozstrzygające.