Niektórzy ludzie posiadają dar wyczuwania żył wodnych, minerałów lub jeszcze innych zjawisk czy przedmiotów, dzięki swojemu ciału lub specjalnej różdżce. Sztukę tę nazywamy radiestezją, od łacińskiego radiatio – promieniowanie i greckiego aesthesia – wrażliwość. Nazwę tę stworzył francuski radiesteta ksiądz Alexis Bouly w latach 30. XX wieku. Inne nazwy tej dziedziny to rabdomancja i różdżkarstwo, te ostatnie odwołują się właśnie do przedmiotu, którego najczęściej używają radiesteci, czyli do różdżki (rhabdo – kij, pręt, manteia – wróżenie).
Wspomniana różdżka, to podobnie jak wahadełko, przedmioty, dzięki którym łatwiej wyczuć można przedmioty lub zjawiska. Nauka ta, chociaż niektórzy twierdzą, że pseudonauka, opiera się na teorii, że wszystko na świecie ma swoje wibracje i one mogą pozwalać odkrywać rzeczy niewidoczne dla zmysłów. Sztuka ta znana była ludziom od zarania dziejów, wybierając miejsce odpoczynku czy jaskinię do zamieszkania, człowiek był w stanie wyczuć czy będzie mu tam dobrze. Zwierzęta ciągle mają jeszcze te zdolności, które wykorzystują nieświadomie, u człowieka mówimy wprawdzie o intuicji, ale zanika ona coraz bardziej w zgiełku bodźców od pędzącego świata. Dlatego właśnie potrzebni są radiesteci.
To co wyczuwamy, czyli działanie niektórych elementów otoczenia to wibracja podprogowa – radiestezyjna. Może być ona szkodliwa, dobroczynna lub po prostu neutralna. Dusza ludzka, jak i podświadomość wyczuwają te wibracje i dają nam znać, chociaż mało kto zwraca na nie świadomą uwagę. Może to być delikatne mrowienie, dreszcz, poczucie chłodu lub wprost przeciwnie – ciepła.
Właściwych początków radiestezji, już jako nauki, a nie tylko intuicji, szukać powinniśmy w starożytnych Chinach. To chińscy mędrcy jako pierwsi prawdopodobnie poszukiwali złóż mineralnych i podziemnych wód przy użyciu różdżki. Te praktyki związane były nierozerwalnie z geomancją, co razem wchodziło w skład filozofii feng shui, która opisywała sposoby rozplanowywania przestrzeni, by miała ona jak najkorzystniejszy wpływ na człowieka.
Innym źródłem rabdomancji był Egipt – jemu zawdzięczamy głównie stworzenie innych narzędzi przydatnych w tej sztuce, a mianowicie wahadełek. Zwrócili uwagę także na znaczenie wibracji kształtów i symboli przedmiotów. W Egipcie wiedza na temat rabdomancji dana była tylko nielicznym kapłanom, co nie jest dziwne, bowiem jest to sztuka wymagająca olbrzymiej wrażliwości.
Właśnie ta potrzeba wrażliwości, jak i otwartości sprawia, że radiestezja ma tylu sceptyków, którzy nie wierzą w nią, bo sami niczego nie potrafią wyczuć. W nauce tej nie chodzi bowiem o same narzędzia, ile właśnie o umiejętność otworzenia się na bodźce wysyłane przez świat. Za najprostszą różdżkę, z jakiej możemy skorzystać, może posłużyć nam wierzbowa gałązka. Ona nam wystarczy, jeśli tylko uwierzymy w nasze możliwości.
Chcąc zacząć jednak przygodę z różdżkarstwem, musimy uzbroić się w cierpliwość, by ponownie odzyskać pełną wrażliwość na wibrację. Dobrze więc naukę zacząć od miejsc, które doskonale znamy. Będziemy wiedzieć najpierw, jakie emocje wywołują w nas dane miejsca, jak się tam czujemy i na podstawie tego sprawdzać, co wyczuwamy dzięki różdżce. W taki sposób nauczymy się rozpoznawać przyciągane przez nią wibracje.
Po przećwiczeniu tego będziemy mogli przejść do badania już nieznanych terenów, pamiętając o jeszcze jednej ważnej rzeczy – obserwacji. Prawie każdy z nas słyszał o umiejętności kotów w wyczuwaniu różnych wibracji, ale obserwacja innych zwierząt jest równie pouczająca, np. mrówki budują mrowiska tam, gdzie są silne żyły wodne.
By korzystać z radiestezji trzeba więc tylko być otwartym i umieć patrzeć, a także zaufać swojej intuicji.