Współcześnie wróżenie stało się dla wielu ogólnodostępną ( choć nie tanią) popularną rozrywką, odskocznią od codziennych trosk, czasem zabawą wywołującą pobłażliwy uśmiech. W czasach, gdy nie znano jeszcze obecnie stosowanych technik wróżebnych, jak np. tarot, wróżono z różnych innych dostępnych materiałów, od piasku, poprzez wnętrzności ptaków ofiarowanych bogom, aż po piwo, popiół, nawet prochy zmarłych.
Abakomancja, znana też jako amatomancja (od greckiego amathos, czyli piasek) to praktyka przepowiadania przyszłości z omenów (znaków, kształtów przypominających coś) powstających w kurzu lub z kurzu, brudu lub piasku. Czasami wróżbita używa(ł) popiołów osoby zmarłej. Dokładne początki tej metody wróżenia z czasem uległy zapomnieniu. To pewne jednak, że ten sposób wróżenia wynaleziony został w czasach starożytnych.
Blisko spokrewniona z abakomancją jest spodomancja, znana także jako tuframancja. Polega ona na wróżeniu przy pomocy żużli, popiołów lub sadzy pozostałych z paleniska/ołtarza, na którym płonął ogień ofiarny. Specyficzny typ spodomancji, który wykorzystywał wzory powstałe w popiele ze spalonych ofiar, często nazywany był tefromancją. W przypadku spodanomancji wróżby odczytywano ze znaków rysowanych w popiele z zamkniętymi oczami.
W średniowieczu wydrążone, prostokątne żużle (czyli grudki spalonego popiołu) miały wskazywać rychłą śmierć kogoś z rodziny, zaś owalnie ułożone żużle, tzw. “kołyski”, przepowiadały narodziny dziecka. Żużle, które utworzyły okrągły kształt, zwane “portfelami”, sugerowały dostatek i tzw. uśmiech losu, a żużle ułożone w sposób “sercowaty” zapowiadały nowe uczucie.