Współcześnie panuje kult piękna i zdrowia – dbamy by nasze ciała nie dręczyła żadna choroba, popularyzowana jest zdrowa żywność i zdrowy styl życia. Rozwój medycyny również jest oszałamiający, ludzki organizm nie ma właściwie prawie żadnych tajemnic, lekarze mają wąskie specjalności i właściwie z każdą częścią ciała możemy iść do konkretnego specjalisty. Najważniejsza jednak część ludzkiej istoty nie podlega takiej opiece – mowa mianowicie o duszy.
Dusza – nieśmiertelna część stanowiąca istotę człowieka, nieśmiertelna, ale jednak podatna na niedogodności i potrzebująca czasem uleczenia. Psychologia zbliża się do leczenia duszy, ale to jednak nie do końca to – jak każda dziedzina współczesnej nauki, za bardzo skupia się na fizjologii i faktach, chcąc sprowadzić wszystko do powtarzalnych procesów. Dbanie o zdrowie duszy wymaga znacznie większej subtelności. Dusza jest sama niewidoczna, ale za to pomaga widzieć – widzieć to, co ukryte i pozornie niewidoczne, ale najważniejsze.
Duszy nie da uleczyć się lekami i środkami, które znamy z medycyny konwencjonalnej, chociaż takie próby oczywiście są. Błędne jest myślenie, że dusza to dokładnie to samo co umysł czy rządzące nami emocje. Nie da się uzdrowić duszy podając leki uspokajające czy na depresję. Nawet naiwnie wierząc, że możliwe jest stworzenie tabletek na wszystkie stany emocjonalne – przynoszące spokój, zapomnienie czy radość, to i tak nie wpłynęłoby to na właściwy stan duszy.
Choroby duszy wynikają głównie z nieumiejętności dostrzeżenia jej potrzeb. Spełniamy zachcianki ciała i powierzchowne potrzeby, a zapominamy o tych głęboko ukrytych w nas samych. Chora dusza to taka, która cierpi, kiedy nie żyjemy w zgodzie z samym sobą, nie potrafimy iść drogą duchowej realizacji, wybierając łatwiejszą ścieżkę cielesnych uciech. Ścieżkę, która pozbawia nas sfery sacrum w naszym życiu, kontaktu z kosmosem i siłami wyższymi, sprowadzając życie do wegetacji. Pocieszenia szuka się w seksie bez miłości, w przeróżnych używkach lub innych uzależnieniach, niszcząc już nie tylko duszę, ale i ciało. Choroba duszy wpływa bowiem na całą naszą osobę, to nieumiejętność czerpania radości z życia, a nawet więcej – to niekorzystanie z życia w pełnym jego wymiarze. Większość ludzi popełnia też błąd, że rozwiązania problemu szuka dopiero wtedy, gdy psychicznie sięga już dna, zamiast wcześniej dbać o swoją duszę.
Chcąc zachować zdrowie naszej duszy, musimy zacząć od zainteresowania się nią. Zagłębić się w nasze wnętrze by poznać to, co tkwi głęboko w nas, co zazwyczaj skrywamy pod codziennymi, powierzchownymi sprawami. To poznanie wymaga jednak czasu, stopniowo poznaje się wszystkie radości i smutki, prawdziwe pragnienia i lęki. Odkrywanie samego siebie pozwoli zachować duszę zdrową, a to wpłynie korzystnie na całe nasze życie. Dusza chociaż niewidzialna odpowiada za stan naszego szczęścia i spełnienia. Dręczona chorobą powoduje złe samopoczucie, problemy w kontaktach międzyludzkich i poczucie pustki.
Kiedy prawdziwie rozszyfrujemy naszą duszę, będziemy znać nasze reakcje na każdą sytuację. Pomoże nam to odpowiednio zareagować i zamiast wpadać w żal czy rozpacz, szybko się uzdrowić i odzyskać spokój. Sam sposób poznawania tych reakcji jest kojący i pouczający. Odczuwamy coraz większą harmonię wewnętrzną i pewność siebie, bo czujemy się dobrze w swojej skórze i jesteśmy z siebie dumni. Nawet gdy dzieje się coś złego, chcemy się wypłakać i wyżalić, wiemy co najlepiej ukoi nasz żal i ból. Wtedy łzy stają się oczyszczające, nie popadamy w destrukcyjny smutek, ale godzimy się z porażką, by po chwili mieć energię na nowe działanie. Zdrowa dusza to siła, to życiodajna, wieczna moc, która nas wypełnia i tylko czeka, aż będziemy z niej czerpać pełnymi garściami.