Tajemnice lewitacji czyli o efekcie Hutchisona

Co to jest efekt Hutchisona? Poniższy krótki opis jest próbą odpowiedzi na to pytanie.


Po pierwsze, efekt Hutchisona jest zbiorem zjawisk, które zostały przypadkowo odkryte przez kanadyjskiego badacza w roku 1979 w czasie badania teslowskich fał podłużnych. Tak więc efekt Hutchisona nic jest pojedynczym, ale mieszaniną wielu efektów.


Efekt Hutchisona jest rezultatem interferowania fal radiowych w strefie przestrzeni objętej działaniem źródeł wysokich napięć, zazwyczaj generatora Van de Graaffa i dwóch lub więcej cewek Tesli.
Efekt obejmuje lewitację ciężkich obiektów, fuzję niepodobnych do siebie materiałów, takich jak metal i drewno (dokładnie tak jak to zostało przedstawione w filmie Eksperyment Filadelfijski), nienormalne podgrzewanie metali bez spalania sąsiednich obiektów, spontaniczne pękanie metali (które rozdzielają się rozsuwając się na boki), a także chwilowe oraz stałe zmiany struktury krystalicznej i własności fizycznych metali.

Lewitacja ciężkich obiektów w rezultacie efektu Hutchisona nie jest wynikiem lewitacji elektrostatycznej lub elektromagnetycznej. Twierdzenie, że tylko te siły tłumaczą to zjawisko, jest oczywiście śmieszne i można je łatwo obalić, starając się zastosować te metody do powtórzenia tego, co uzyskuje się w efekcie Hutchisona, co też zostało doskonale udokumentowane, zarówno na taśmie filmowej, jak i magnetowidowej, w obecności licznych godnych zaufania naukowców i inżynierów.

Badacze powinni pamiętać że ich urządzenie musi mieć ograniczenie do 75 watów mocy uzyskiwanej z prądu zmiennego o napięciu 120 woltów, jako że jest to maksymalna moc, jaką wykorzystywał aparat Hutchisona i jaka wystarczyła to lewicowania 25-kilo-gramowej kuli armatniej.


Łączenie różnych niezwykłych materiałów wskazuje wyraźnie na to, że efekt Hutchisona ma potężny wpływ na siły Van dr Waalsa. Mimo uderzających różnic odmienne substancje mogą się ze sobą połączyć, przy czym żadna z nich nie dysocjuje. Kawałek drewna może po prostu wtopić się w metalową belkę, tak że ani metal, ani drewno nie rozdzielają się. Brak jednak danych o takim przemieszczeniu, jakie występuje, gdy zanurzamy na przykład kamień w naczyniu z wodą.


Nienormalne podgrzewanie metalu bez żadnych oznak palenia lub osmalenia sąsiednich materiałów (zazwyczaj drewna) wyraźnie wskazuje, że natura ciepła nic jest do końca wyjaśniona. Ma to daleko idące implikacje dla termodynamiki, która opiera się na założeniu, że laką wiedzę posiadamy.


Należałoby tu podkreślić, że całość termodynamiki jest reprezentowana przez podczerwoną część widma elektromagnetycznego, które jest mało znaczące w kontekście zera lub nieskończoności herców. Zachodzące w ramach efektu Hutchisona nienormalne podgrzewanie jasno dowodzi, że musimy się jeszcze dużo nauczyć, zwłaszcza w zakresie, w którym stykają się termodynamika i elektromagnetyzm.


Występujące w efekcie Hutchisona spontaniczne pękanie metali ma z dwóch względów unikalny charakter – brak danych o istnieniu „zewnętrznej siły” powodującej pękanie i sposób rozdzielania się metalu, które odbywa się poziomo ruchem posuwistym skierowanym na boki. Metal po prostu rozdziela się.
Pewne okresowe zmiany w strukturze krystalicznej i fizycznych własnościach metali przypominają „zginanie łyżeczki” przez Uri Gellera, z tym, że w pobliżu próbek metalu nie ma nikogo, kiedy dochodzi do zmian. Na jednym z filmów wideo widać łyżeczkę poruszającą się w dół i w górę, jakby to był kawałek szmaty powiewającej na wietrze.

W przypadku stałych zmian metalowy pręt staje się twardy jak stal na jednym końcu i miękki na drugim, jakby był ze sproszkowanego ołowiu. Znowu dowodzi to silnego wpływu sił Van dr Waalsa.
Związane z tymi efektami nakładanie się fal radiowych występuje w przypadku jednoczesnego działania czterech lub pięciu różnych ich źródeł o niskiej mocy, przy czym strefa, w której dochodzi do tych interferencji, jest pod napięciem setek kilowoltów.
Niektórzy badacze sądzą, że to, czego dokonał Hutchison, jest podłączeniem się do energii punktu zerowego (Zero Point Energy; w skrócie ZPE). Ta energia nazywa się tak dlatego, że pochodzi z drgań przy temperaturze zera stopni Kelwina, kiedy to w atomie ustaje rzekomo wszelka aktywność. Energia ta jest związana ze spontaniczną emisją i anihilacją elektronów i pozytronów pochodzących z czegoś, co nosi nazwę „kwantowej próżni”. Gęstość energii zawartej w kwantowej próżni określa się na około 10do 13 dżuli na centymetr sześcienny, co podobno wystarcza do momentalnego zagotowania ziemskich oceanów.


Zakładając dostęp do takich energii, nie należy się dziwić, że efekt Hutchisona obejmuje tak dziwne zjawiska. Obecnie trudno jest jeszcze uzyskać regularną powtarzalność tych zjawisk. Zadanie na najbliższą przyszłość to przede wszystkim zwiększenie częstości występowania efektów oraz uzyskanie precyzji w ich kontrolowaniu. Prace nad tym trwają cały czas. Być może niedługo doczekamy się ich wyników.

Total
0
Shares
Podobne artykuły