O tym, że od Słońca zależy życie na Ziemi, słyszymy już w szkole podstawowej. To sprawa tak oczywista, że traktuje się ją jak totalny banał. Tymczasem nie każdy może zdawać sobie sprawę z tego, że gorejący olbrzym ma także swoją drugą, “gorszą” twarz. I że ta jego ciemna strona może mieć realny wpływ na różne sfery naszego życia – tak w aspekcie biologicznym, jak i szerzej – społecznym.
Z badań naukowca rosyjskiego pochodzenia, biofizyka Aleksandra Czyżewskiego wynika, że różne zmiany, tak biologiczne, jak i te o podłożu socjalnym były związane z aktywnością Słońca. Współczesnemu człowiekowi, w ogromnej mierze uzależnionemu od energii elektrycznej, wybryki Słońca w latach dwudziestych, sześćdziesiątych i w roku 1989 ubiegłego wieku w znacznym stopniu zamieszały w planach.
W pierwszym przypadku burze słoneczne spowodowały “tylko” zakłócenia pracy radioodbiorników. Druga przygoda z burzami słonecznymi mogła mieć o wiele bardziej dramatyczny przebieg. Na dużych obszarach Kanady i Stanów Zjednoczonych przez około dziewięć godzin zabrakło prądu. Taka sytuacja jest potencjalnie niebezpieczna dla najbardziej potrzebujących lokatorów szpitalnych – osób przebywających w danym momencie na blokach operacyjnych, na oddziałach intensywnej terapii, maleńkich pacjentów w inkubatorach. Oczywiście, można powiedzieć, że w takich przypadkach obowiązują specjalne procedury, bo szpitale muszą być przygotowane na każdą ewentualność. Tym niemniej, ryzyko zawsze istnieje.
Co ciekawe, z długoletnich badań wspomnianego naukowca wynika, że tzw. burze słoneczne wpływają negatywnie na osoby z problemami natury psychicznej, zwłaszcza na osoby pogrążone w ciężkiej depresji. W dużym stopniu wzrasta wtedy ryzyko i współczynnik samobójstw.
Kolejnymi zagrożonymi są osoby z ciężkimi chorobami neurologicznymi, także częściej notuje się wśród nich odejścia wtedy, gdy aktywność elektromagnetyczna Słońca jest wzmożona. Tymi, którzy również mogą obawiać się burz słonecznych, są osoby z wszczepionym rozrusznikiem. serca. W ich przypadku rozregulowanie pracy urządzenia może być zabójcze.
Przejdźmy może do mniej dramatycznych skutków burz słonecznych. Jak się okazuje, na poziomie psychicznym wpływają one w różny sposób na przedstawicieli obu płci. I tu niespodzianka – tym razem wrażliwsi okazali się panowie, nie panie. Zwłaszcza u panów zaobserwować można większą podatność na zmiany nastroju, skłonność do irytacji, popadania w gniew.
Zastanawiające jest, że duże zmiany klimatyczne, niepokoje o charakterze społecznym, nawet bardziej burzliwe wybory rządów czy kadencje parlamentarne wszystko to może być pośrednio powiązane z efektami elektromagnetycznymi. Chociaż tłumaczyć brak kultury posła X z partii Y działalnością elektromagnetyczną Słońca nie wydaje się być rozsądnym pomysłem. Chodzi o podnoszenie stopnia drażliwości ludzi (mamy tu szczególnie Panów na uwadze), związane z lawinowym narastaniem problemów (zmiany pogodowe wywołują nieurodzaj, rosną ceny żywności). Doświadczamy czegoś takiego nie jedyny raz, ale po raz pierwszy – na skalę globalną. Nie raz w historii ludzkości zdarzało się, że gwałtowne zmiany klimatu były początkiem niepokojów na skalę lokalną, spowodowanych po prostu głodem ludzi. Zjawisko przybierało na sile, prowadząc do poważnych przegrupowań w społecznościach ludzkich, i na mapach świata.
Cytowany już badacz stwierdził, że długotrwałe ochłodzenie klimatu w latach 1645-1715, nazywane małą epoką lodowcową, zbiegło się w czasie z małą ilością plam na Słońcu. Teoria Czyżewskiego długo pozostała w cieniu. Powiązanie rewolucji radzieckiej z aktywnością Słońca nie spodobało się władzy w osobie Stalina. Naukowiec przesiedział w lagrze osiem lat, bo nie wyparł się swoich poglądów.