Ostatni notowany przypadek “deszczu ryb” miał miejsce w lecie 2000 roku w Etiopii. Lokalna gazeta podała: “Niezwykły deszcz ryb obficie spadających z nieba, żywych lub martwych, wywołał panikę wśród przeważnie religijnych rolników”. To tylko jedna z licznych anomalii, dotyczących “opadów” ryb, żab, pobrzeżek – nawet aligatorów, jaki odnotowywano na przestrzeni wieków.
Informacje o tego typu przypadkach zanotował słynny badacz zjawisk paranormalnych Charles Fort (na jego cześć “deszcz zwierząt” zaczęto określać mianem “zdarzeń/fenomenów fortiańskich”).
Większość przypadków tego typu wyjaśnić można pojawieniem się gwałtownych burz, tornad, czy faktem wytryśnięcia wody na wyjątkową wysokość itp. Według niepotwierdzonej jak dotąd teorii, silny wiatr porywa ryby lub żaby ze zbiorników wodnych (np. stawy, strumienie czy jeziora). Prąd powietrza przenosi zwierzęta w powietrzu na znaczne odległości, po czym spadają one na ziemię.
Pewien fakt może podważać tę teorię: zjawisko “deszczu zwierząt” dotyczy bowiem pojedynczych gatunków. Z nieba spada np. określony gatunek śledzia lub konkretny rodzaj żab. Jak to wytłumaczyć? Jak to możliwe, że podmuch wiatru działa tak wybiórczo? Jeśli wiatr nabiera wody ze stawu, to czy nie zabierałby także “hurtem” wszystkiego, co można w tym zbiorniku znaleźć – żab, ropuch, ryb, roślin wodnych, patyczków czy (co równie prawdopodobne) puszek po piwie?