Medytacja jest techniką znaną ludziom od bardzo dawna, początkowo związaną z obszarami Indii i ogólnie kręgu kulturowego Dalekiego Wschodu. Jest stosowana jako praktyka duchowa w jodze, a także w buddyzmie wśród wyznawców taoizmu, konfucjanizmu, czy hinduizmu.
Od momentu, gdy odkryto dobroczynny wpływ medytowania na organizm, zwłaszcza pod kątem niwelowania skutków chronicznego zmęczenia i stresu, technika ta robi zawrotną karierę w krajach Zachodu.
Czym tak naprawdę jest medytowanie? Najprościej można tę technikę określić jako spokojne kontemplowanie własnej obecności w świecie, tego, że po prostu jesteśmy. Może temu towarzyszyć stan głębokiej relaksacji, połączony ze świadomym spowolnieniem niektórych funkcji naszego ciała, jak tętno czy oddech. Co prawda jest to nieco bardziej zaawansowany stopień medytacji, ale do wszystkiego można dojść powoli, małymi krokami. Osoby długo praktykujące medytację mogą osiągnąć oczekiwany stan nawet podczas wykonywania obowiązków domowych. Mniej zaawansowani potrzebują nieco czasu i zaciszne miejsce, by móc rozpocząć swój rytuał.
Dobrym wstępem do medytacji może być zastosowanie jakiejś techniki relaksacyjnej, aby pozbyć się napięć i jednocześnie rozluźnić i wyciszyć ciało. Dobrze sprawdza się technika kojarzona z hipnozą, zwana formalnie treningiem autogennym. Polega ona na skupieniu całej wagi na konkretnym miejscu naszego ciała i powtarzaniu w myślach (czy też może łatwiej – słuchaniu głosu mówiącego): “Twoja ręka robi się ciężka, bardzo ciężka, jest coraz cięższa, coraz cięższa, nie możesz oderwać jej od podłoża. Twoja ręka jest zupełnie rozluźniona…”
Wystarczy skupić się na przytoczonych powyżej trzech krokach:
1) zawężamy uwagę do danej części ciała,
2) kontemplujemy znaczenie myśli “ręka staje się ciężka” – zatapiamy umysł w tej sugerowanej treści,
3) na koniec spokojnie koncentrujemy się na powstającym odczuciu – obserwujemy daną część ciała.
W ten sposób rozluźniamy po kolei całe ciało, wprowadzając się w stan przyjemnego relaksu. Jednocześnie staramy się zachować świadomość i czujność, aby zamiast do następnego etapu nie popłynąć w ramiona Morfeusza… W innym przypadku przygoda z medytowaniem mogłaby zakończyć się drzemką. Efekt to prawda pokrzepiający całe ciało, ale nie o taki skutek przecież nam chodziło.
W pełni zrelaksowani i świadomi możemy przystąpić do kolejnego etapu przed rozpoczęciem samej medytacji. Jest nim relaksacja na poziomie umysłu, inaczej mówiąc, relaksacja mentalna. Chodzi o to, by uspokoić myśli, pozbyć się napięcia także na poziomie naszego umysłu. Może w tym pomóc opisana już metoda koncentracji uwagi, tym razem na wyciszeniu się.
Co odróżnia relaksację od medytacji? Gdyby chcieć rozróżnić medytację i relaksację, to relaksacja byłaby bardziej uwolnieniem się od blokad i napięć na poziomie na poziomie fizycznym i emocjonalnym, a medytacja byłaby wprowadzaniem ładu na poziomie mentalnym oraz wykroczeniem poza poziom mentalny.
Pora na medytację samą w sobie. Warto uświadomić sobie, że nie musi ona wcale oznaczać jakichś nietypowych, transowych stanów świadomości. W rzeczywistości może być wręcz przeciwnie: Medytacja jest jednak nie tylko odkrywaniem ukrytych wymiarów świadomości (docieraniem do głębi naszej świadomości), ale także jest docieraniem do stanu całkowitej naturalności. Medytacja także pomaga w aktywnościach codziennych, i wiele codziennych czynności może stać się medytacją wtedy, gdy jesteśmy w pełni obecni w chwili tu i teraz.
Osobom rozpoczynającym dopiero swoją przygodę z medytacją, najprawdopodobniej najłatwiej będzie zastosować metodę koncentracji uwagi na konkretnym przedmiocie, ewentualnie obrazie na kartce (np. biały kwadrat na czarnym tle). Chodzi o to, by swobodnie oddychając i unikając rozproszenia myśli, wpatrywać się daną rzecz (obraz) około 2-3 minuty, zachowując wewnętrzny spokój. Dobrze jest zacząć od dwóch takich sesji dziennie.
Takie odcięcie się pomoże obniżyć poziom stresu, uspokoi, ułatwi złapanie pewnego dystansu do trapiących nas problemów. Większa świadomość tego, co czujemy pomoże nam bardziej cieszyć się radościami, które przecież przytrafiają się nam każdego dnia. Trzeba umieć je dostrzec, by je docenić.