Medytacja buddyjska na trzy światła

Medytacja ta polega na wyobrażaniu sobie ciągu świateł przepływających w ciele. Można ją także rozszerzać o powtarzanie mentalne dźwięków. Jest ona stosunkowo prosta I stąd duża jej popularność. Medytacji tej uczy m.in. w trakcie swych spotkań Lama Ole Nydal Rozpoczyna się ją od zajęcia wygodnej pozycji. Kręgosłup wyprostowany. Ręce złożone, ułożone płasko, jedna na drogą. Po wstępnym rozluźnieniu, usunięciu napięć, należy skoncentrować się na sobie. Potem uwagę przenosimy na czubek nosa. Koncentrujemy się chwilę na odczuwaniu powietrza. “Obserwujemy” bardzo spokojnie swój wdech i wydech. Ody poczujemy niejako powietrze, jego bezkształtność wchodzącą i wychodzącą przez nos. przystępujemy do drugiego etapu. Teraz uruchamiamy wyobraźnię Staramy się robić to w miarę spokojnie, plastycznie. Nie należy zrażać się jeżeli coś nie wyjdzie od razu. Wyobrażamy sobie, że bezkształtne powietrze wchodzące do nosa staje się białym Światłem. Zaczynamy nim oddychać, a następnie próbujemy wciągnąć to jasne światło do wnętrza ciała. Strumień kierujemy w dół do punktu równowagi. Punkt ten znajduje się cztery palce poniżej pępka i nazywa się go popularnie tara. Kiedy światło wchodzi do naszego nosa jest białe. Później wyobrażamy sobie, że jego barwa zmienia się stopniowo na czerwoną. Gdy strumień światła dotrze przez nos, gardło, piersi, do punktu hara tam, staje się tam w pełni czerwony. Teraz przez chwilę zatrzymujemy oddech i utrzymujemy w sobie to czerwone światło. Kiedy przystępujemy do wydechu znowu obserwujemy strumień światła, zaś jego barwa zmienia się z czerwonej w niebieską. Przy końcu wydechu i wyjściu strumienia światła z nosa, jego kolor staje się na powrót biały. Ćwiczenie powtarzamy wielokrotnie, najlepiej przez kilkanaście minut. W tym czasie oddalamy od siebie wszystkie myśli i uczucia, gdy zaś jednak mimo to nadal nas nachodzą, spokojnie i bez napięć, łagodnie je obserwujemy. I nie zatrzymując na nich uwagi, wracamy do obserwowania, wyobrażania sobie wchodzącego i wychodzącego światła.

Z czasem powinniśmy zdobyć umiejętność poczucia napełnienia światłem okolicy MM. Możemy tez od początku nauki medytacji starać się “poczuć” w sercu owe światło, które stopniowo rozszerza się na całe ciało, “wlewając” w nic radość oraz spokój. I właśnie wyobrażeniem tego przyjemnego stanu należy medytację zakończyć. Gdy już nieco opanujemy medytacje ze światłami, opisaną tu praktykę można rozszerzyć o pracę z wibracjami, mantrami. Zasada postępowania jest identyczna jak poprzednio, tyle ze strumień światła łączymy tu dodatkowo z  nuconym mentalnie, wewnętrznie dźwiękiem. Kiedy więc białe światło wnika w nas – myślimy o wibracji “OM”. Kiedy znajdujemy się na poziomie pępka  – zmieniamy mantrę na A. (AH). Przy wydechu powtarzamy “HUM”. Z racji swej prostoty medytacja ta może być stosowana przez każdego. 

Autor

Total
0
Shares
Podobne artykuły