Historia przytoczona poniżej jest o tyle ciekawa, co niesamowita w swej wymowie. Przekonuje, że dla najsilniejszych ludzkich uczuć ani czas, ani przestrzeń nie stanowią najważniejszej przeszkody. Wszystko zaczyna się w dość odległej przeszłości, w roku 1863. Dwoje młodych ludzi – Barbara i Karol, jest w sobie nieziemsko zakochanych. Jednak oboje wiedzą, że nie jest im pisana szczęśliwa przyszłość. Po pierwsze, wywodzący się ze zubożałej szlachty rodzice dziewczyny nie wyobrażają sobie, by córka miała wydać się za syna zwykłego gospodarza, chociaż jest człowiekiem pracowitym, uczciwym, szlachetnym. “Może i szlachetny, ale nie szlachcic” ucina sprawę krótko ojciec Barbary.
Mezalians wciąż wydaje się być rzeczą absolutnie nie do zaakceptowania dla kogoś, kto wywodził swój ród od potomków Czarneckich i Tarnowskich. Cóż z tego, że z dawnej świetności pozostały ostatki srebrnej zastawy stołowej, królewskie pieczęcie na dokumentach i ułamek zaledwie z dawnych rodowych włości. Konstanty córki za chłopa nie wyda! Sprawą nie do przeskoczenia były także niespokojne czasy – nie można było ot tak po prostu zaplanować ucieczki z domu i rozpocząć życia od nowa. Karol postanawia, że weźmie udział w powstaniu. Kochankowie obdarowują się małymi owalnymi medalionami z puklem włosów, przysięgają sobie miłość nawet poza grób i to, że kiedyś jeszcze będą razem. Wkrótce po zaciągnięciu w szeregi powstańcze, Karol ginie. Barbara przeczuwa to, gdy podarowany medalion spada z półki na ziemię.
Wzorem innych kobiet – patriotek, po upadku powstania ubiera się już zawsze na czarno, w sercu nosząc do śmierci żałobę po Karolu. Mija stulecie. Rodzinne pamiątki po Tarnowskich, w tym dokumenty i medalion Karola, przetrwawszy zawieruchę dziejów, trafiają na półkę klimatycznego antykwariatu w Drohiczynie. Tam wypatruje je Anastazy, miłośnik dziejów drobnej szlachty, i kupuje wszystko. Medalion znów trafia w ręce zakochanej – córka badacza, Basia, nie bardzo wie, jak zwrócić na siebie uwagę Konrada, z którym chodzi do klasy w miejscowym liceum.
Przyjaciółka podpowiada jej, by zwróciła się o pomoc do jej ciotki, znanej z paranormalnych zdolności. Kobieta zgadza się pomóc Basi. Wyczuwa, że stary medalion, który dziewczyna ma przy sobie, był już kiedyś łącznikiem między zakochanymi. W trakcie odprawiania rytuału miłosnego nad medalionem, wróżka widzi ponad czasem i przestrzenią dawnych kochanków, Barbarę i Karola, w strojach z epoki. Dawna Barbara jest uderzająco podobna do swej następczyni. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, kochankowie z czasów powstania styczniowego odnajdą się w swym kolejnym wcieleniu. Wróżka radzi Basi, by przez 63 dni (rok powstania) odmawiała modlitwę do kabalistycznego anioła miłości, paliła koło zdjęcia ukochanego odrobinę jemioły i ruty oraz spała z medalionem pod poduszką. Intensywnie myśląc o spotkaniu z Konradem Basia stosuje się do poleceń. Po tym czasie Konrad zbiera się na odwagę, by zaprosić Basię na prywatkę. Na szkolną imprezę studniówkową idą już jako para, a po kilku latach narzeczeństwa biorą ślub. Konrad otrzymuje nakaz pracy i przydział mieszkaniowy w zupełnie nowym miejscu. Wraz z Basią osiedlają się na terenie należącym niegdyś do Tarnowskich, doglądanym i uprawianym niegdyś przez ród Karola. Miłość przekroczyła granice czasu i przestrzeni, historia zatoczyła koło. Dawni kochankowie znów razem, młodzi i szczęśliwi.
Strona główna Zjawiska paranormalne Niezwykłe tematy Medalion, ruta i jemioła, czyli o miłości ponad czasem i przestrzenią