Każdy z nas chociaż raz zaznał zranienia przez drugą osobę i doskonale wie, z jak wielkim cierpieniem się to wiąże i jak trudno zapomnieć o swojej krzywdzie. Czasem jednak poza żalem, towarzyszą jeszcze inne negatywne emocje, jak złość, nienawiść czy nawet chęć zemsty. Są to uczucia, które mają bardzo destrukcyjny wpływ na nasze życie i postrzeganie świata, więc dla własnego dobra powinniśmy się ich wyzbyć.
Wyeliminowanie takich silnych i negatywnych emocji nie jest łatwe, szczególnie dlatego, że zazwyczaj w pełni nie zdajemy sobie sprawy, że naprawdę je odczuwamy w danym momencie. Musimy więc zacząć rytuał radykalnego wybaczenia od sprecyzowania i zwerbalizowania tego, co odczuwamy. Skupiając się na naszych emocjach, piszemy list do osoby, która nas skrzywdziła. Szczerze i dobitnie wyrażamy swój żal, opisujemy swoje cierpienie i stawiamy zarzuty winowajcy. List nie ma być miły i oficjalny, lecz nieformalny – taki właśnie język oddaje nasze emocje. Im dobitniejsze będą użyte przez nas słowa, tym lepiej będziemy się czuć. Na papier musimy przelać wszystko, co chcielibyśmy powiedzieć temu, kto wywołał naszą złość, ale wtedy zabrakło nam odwagi.
Takie brutalne sformułowanie swojego żalu nie ma na celu umocnienia w tych złych emocjach, ale wprost przeciwnie – wyrwania się z sytuacji, która nastąpiła. Silny żal długo pozostaje w sercu, czyniąc człowieka słabego i podatnego na liczne przykrości. Taka listowna konfrontacja odradza w nas chęć do walki i podejmowania wyzwań, a jednocześnie nie zmusza nas byśmy fizycznie stanęli przed osobą, która nas skrzywdziła.
Rytuał trwa trzy dni, bowiem trzy dni lub noce z rzędu piszemy taki list, ale każdy kolejny jest już łagodniejszy. Z każdym słowem pozbywamy się już części negatywnych emocji. Zaczynamy dostrzegać możliwość przebaczenia. Przy trzecim wybaczenie już formułujemy. Aspektem, który przemawia za tym, żeby w tak szybkim tempie komuś wybaczyć, jest docenienie samej czynności wybaczania. Jest to coś, co czyni nas lepszymi, wywołuje spokój i świadczy o naszej dojrzałości. Możemy więc uznać, że dzięki temu, że ktoś nas skrzywdził, mogliśmy doświadczyć tego wszystkiego, co daje możliwość wybaczenia.
O ile pierwszy list wyrażał gniew i skupiał się na odbiorcy – podkreślając jego winę i to, co czujemy przez niego, o tyle w ostatnim liście najważniejsi jesteśmy my. Opisujemy co dała nam szansa wybaczenia komuś. Możliwość odczuwania miłości i harmonii ze światem. Świadomość samokontroli i panowania nad sobą. Można też uzasadnić wybaczenie, zwracając uwagę, że wszystko co się wydarzyło jest częścią większego planu i motywacja jednostki nie ma w kontekście tego większego znaczenia. To co się wydarzyło, musiało mieć miejsce i dlatego kierowanie gniewu w stronę pojedynczego człowieka jest niepotrzebne.
W celu całkowitego odzyskania spokoju wszystkie listy palimy i spłukujemy wodą. Ogień i woda kończą za nas oczyszczenie. Wraz ze zniknięciem listów, odchodzą od nas wszystkie złe emocje, ponownie odczuwamy harmonię, nie dusimy w sobie emocji, jesteśmy wolni i gotowi na przyjęcie szczęśliwych wydarzeń, bo dobro, które wykazaliśmy z pewnością do nas powróci.