Ezo – pasażerowie na gapę, czyli o podczepieniach energetycznych

Działamy w wiecznym pośpiechu, stale zestresowani, często znużeni… Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nasze zmęczenie prócz tempa, w jakim żyjemy może mieć także bardziej ukryte przyczyny. Zwłaszcza, jeśli trwa ono znacznie dłużej, niż standardowa chandra. Okazuje się, że prócz zespołu wypalenia zawodowego, mogą się do tego przyczynić czynniki wykraczające poza zwykły, ludzki wymiar. W otaczającej nas rzeczywistości istnieje wiele niematerialnych bytów, które chętnie nawiążą z nami kontakt choć mogą z początku wyglądać na nieszkodliwe, lub nawet przyjazne, na dłuższą metę okazują się uciążliwe, męczące lub wręcz nam wrogie. Dlaczego tak się dzieje? Otóż te istoty jest z wielu powodów nie opuściły sfery energetyczno-astralnej naszej planety. Coś lub ktoś przeszkodził im w przejściu do kolejnego wymiaru, by mogły kontynuować swoją wędrówkę. Utknąwszy niejako pomiędzy światami, tym naszym i tym, do którego pierwotnie zmierzały snują się bez celu, podpatrując naszą egzystencję. Niektóre, używając naszego ludzkiego określenia, nudzą się jak mopsy, inne nie uświadomiły sobie faktu własnej śmierci i wydaje im się, że mogą żyć, jak do tej pory. Jeszcze innymi kierują bardzo silne uczucia z czasów poprzedniej egzystencji, jak strach, zawiść, zazdrość, nienawiść. W ich mniemaniu mają jeszcze jakieś porachunki do załatwienia w świecie żywych. Nie posiadają już ciała, a żeby móc oddziaływać na nas, żyjących, potrzebują więc podładować swoje baterie naszą energią życiową. Takie zabłąkane dusze najczęściej przysysają się do nas na poziomie energetycznym, jaki koresponduje z polem bioelektrycznym naszego ciała, czyli na poziomie naszej aury. Z tego względu warto zatroszczyć się o to, by ten nasz energetyczny płaszcz ochronny był jak najbardziej szczelny, co pomoże nam zabezpieczyć się przed utratą energii mentalnej i duchowej. Możemy próbować zrównoważyć poziomy naszej aury dzięki odpowiednim ćwiczeniom medytacyjnym i wizualizacji.

Niemniej jednak opcją, którą warto przemyśleć byłoby skontaktowanie się z kimś, kto zajmuje się tym bardziej profesjonalnie. Warto sprawdzić oferty specjalistów na naszym portalu. Z pewnością trafimy na kogoś, kto poprzez opis stosowanych technik zainteresuje lub zaintryguje nas na tyle, by nawiązać pierwszy kontakt. Szukajmy, pytajmy, piszmy. Kto mógłby być najbardziej pomocny? Szanowany, polecany bioenergoterapeuta, osoba “widząca” otaczającą nas energię, osoba obeznana z tzw. channellingiem, czyli kontaktująca się z aniołami lub innego rodzaju istotami opiekuńczymi. Godny polecenia będzie też kontakt z uznanym nauczycielem Reiki, specjalizujących się właśnie w pracy związanej ze sferą energii. Odnośnie praktyki reiki, dodatkowym bonusem jest to, że usługi związane z porządkowaniem sfery energetycznej nie muszą wiązać się ze spotkaniem twarzą w twarz (jeśli ktoś nie miałby chęci na takie spotkanie). Mistrz reiki o odpowiednim doświadczeniu będzie mógł dopomóc rozwiązaniu trapiących nas trudności nawet, jeśli fizycznie będzie oddalony o tysiące kilometrów. Fachowo “zabezpieczona” aura nie dopuści do nas żadnej niskowibrującej, a więc “głodnej” naszej energii życiowej duszy. Tyle odnośnie “zaplątanych” w nasz wymiar błędnych dusz – one, choć nieco uciążliwe, nie są jedynymi ani najbardziej niebezpiecznymi z astralnych nieproszonych gości.

Jacy są więc inni?
W przestrzeni wokół nas istnieją tzw. myślokształty. Co to jest myślokształt? To taki nietypowy miks myśli, emocji i energii: Każda myśl pobudza wibracje w materii, zgodne z jej charakterem. Myśli wzniosłe i piękne pobudzają w nas subtelne, pozytywne energie, w zależności od siły, emocji i jasności – przybierające różne kształty i barwy. Myśli o tej samej wibracji przyciągają się, grupują, zwielokrotniając swoją siłę. Stąd w niektórych miejscach takich jak kościoły, miejsca modlitwy, mocy siła ich oddziaływania jest szczególnie duża. Podobnie dzieje się z miejscami nasyconymi nienawiścią, żądzą śmierci, czy samobójstwa, jak obozy koncentracyjne czy więzienia.
Tam nałożone na siebie myśli wielu np. samobójców, u osób myślących podobnie może zaowocować “wykonaniem” samobójstwa. Dobra, jasna myśl to niewielka “kula” energii, która z szybkością pocisku mknie do adresata. Wypuszczasz ją do miejsca, gdzie są wielkie ilości takich białych kuleczek. Przyciągają się i tworzą olbrzymie białe kule myśli jasnych. Ponieważ istnieje również możliwość powrotu tej zwielokrotnionej myśli do właściciela, napełniasz się tą energią i masz możliwość realizacji swojego pragnienia.
Dobrze, jeśli to jest pozytywne myślenie. A co się dzieje z lękami, negatywnymi osądami, ambicją, złym życzeniem, pychą? To samo.

Dlatego tak ważne jest, by nie kumulować w sobie intensywnych, negatywnych emocji, nie wracać wciąż myślami do przykrych przeżyć, tragedii, porażek. Po to, by nie karmić ich swoją energią. Lepiej przyciągać do siebie to, czego chcemy, niż to, czego za wszelką cenę chcielibyśmy uniknąć, nieprawdaż? To takie łatwe (i jednocześnie takie trudne, jeśli pomyślimy o sile przyzwyczajenia). Pocieszające jest to, że sami decydujemy o tym, jakie myśli naładujemy swoją cenną energią życiową.
I jeszcze malutka dygresja: nie należy życzyć komuś nieszczęścia, nie tylko dlatego, że to “nieładnie”. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że nasza podświadomość przegapi fakt, że złe życzenie kierujemy do kogoś innego i spełni się ono na nas samych.
To sprawka przechwytywania intensywnych emocji przez naszą własną aurę. Nie czyń więc drugiemu, co Tobie niemiłe, bo istnieje duża szansa, że przekonasz się o tym na własnej skórze.

Kolejną kategorią niezbyt mile widzianych niewidzialnych gości są różnego autoramentu przewodnicy i opiekunowie duchowi, podszywający się pod tych rzeczywistych, kierujących nas na właściwe ścieżki. Może bowiem być i tak, że w momencie niepewności lub jakiegoś zawirowania życiowego, gdy będziemy mieli wrażenie, że grunt usuwa nam się spod nóg, zwrócimy się do istot duchowych o wsparcie i wskazówkę. W zasadzie nie ma w tym czegoś nagannego, ale… No właśnie, zawsze jest jakieś “ale”. Zwracając się w ten sposób do świata astralnego niechcący informujemy zamieszkujące go byty o dwu rzeczach. Po pierwsze o tym, że jako opakowane ciałem istoty duchowe mamy sporo bezcennejdla bezcielesnych energii “na zbyciu”, a także o tym, że w danej chwili jesteśmy osłabieni odsłaniamy swoje najbardziej newralgiczne punkty. Co się wtedy dzieje? No cóż, wyobraźmy sobie, że trafiliśmy szóstkę w totka i ktoś ogłosił to w lokalnej telewizji wraz z naszym adresem zameldowania i numerem komórki (na moment przymknijmy oko na poufność danych osobowych). “Potrzebujący” pchaliby się do nas drzwiami i oknami (niezależnie od tego, ile sami mieliby w portfelu). Skoro mu/jej zbywa, to niech da, przecież ma…

Można z dwustuprocentowym prawdopodobieństwem stwierdzić, że tak właśnie by było, prawda? Tak samo cenni jesteśmy dla złaknionych energii bytów astralnych, albo po prostu negatywnych bytów, którym szkodzenie przynosi radość. W religiach monoteistycznych są one zwane złymi duchami lub demonami. Zwłaszcza one na początku będą udawać życzliwe istoty, chętne by spełniać nasze mniejsze lub większe prośby i marzenia. Do czasu. Wkrótce wystawią nam rachunek. Jak to się może objawić, można poczytać w artykule na temat opętania.

Ku przestrodze
Często właśnie niby “niewinnym” wstępem do takich życiowo-duchowych zawirowań jest zwykła, zdawałoby się, zabawa w wywoływanie duchów (od tego rozpoczął się proces owładnięcia głównej bohaterki “Egzorcysty”) profesjonalne wróżki bardzo przestrzegają przed tym, żeby w seansach spirytystycznych nie brały udziału dzieci ani osoby totalnie do tego nie przygotowane. Tak jak było wspomniane wcześniej, wiele bytów, niekoniecznie nas lubiących, tylko czeka, by ktoś zgodził się, by weszły w jego życie. Można powiedzieć, że wręcz “warują” przy bramach pomiędzy wymiarami, byle tylko nie przepuścić żadnej okazji do wtargnięcia znów do naszego świata. A wyprosić ich wcale nie będzie łatwo. W przypadku źle przeprowadzonego rytuału odwołania jest bardzo prawdopodobne, że astralny byt pozostanie w naszym wymiarze. Będzie uprzykrzał życie ludziom, pozbawiając ich energii, sił fizycznych, zdrowia lub ogólnie szkodząc w jakimś obszarze życia. Wtedy należy poprosić o pomoc specjalistę (najlepiej duchownego egzorcystę). Osoby określające się jako egzorcyści świeccy (prawdopodobnie) potrafią odprawić na drugą stronę zabłąkane dusze zmarłych, ale z istotami ściśle demonicznymi niekoniecznie sobie poradzą. A przy bycie astralnym, który uczepi się jakiejś osoby lub miejsca, można być pewnym, że nie będzie tym, za kogo się podaje. Dlatego np. może na początku jawić się jako nieszkodliwy lub o wiele słabszy, niż jest w rzeczywistości. Swoje karty odkryje na ostatek, do samego końca usiłując utrzymać nad nami psychologiczną przewagę.
Jeśli więc zauważymy, że po “zabawie w duchy” z nami lub otoczeniem zaczynają dziać się niepokojące rzeczy, nie warto zgrywać chojraka, a poprosić o pomoc kogoś, kto rzeczywiście będzie umiał jej udzielić.

Co można stwierdzić stuprocentowo: w świecie astralnym nie można ufać na ślepo! A jeśli korzystać z technik wróżebnych, to starannie wybrać osobę, która będzie zaglądać za zasłonę przyszłości.

Autor

Total
0
Shares
Podobne artykuły