Patrycja od pewnego czasu czuła się w pracy jakoś nieswojo. Senność, apatię i dotkliwy spadek formy przypisywała jesiennej słocie i szarudze za oknem.
Zapominamy, że jesteśmy tak samo światłolubni, jak te kwiatki doniczkowe na parapecie – pomyślała. Może jednak warto pomyśleć o naświetlaniach pod lampą? Albo kupić taką do domu. Albo może solarium? Dobra, koniec przerwy na relaks – stwierdziła, dopijając łyk kawy, której to dziś? i wracając do pracy. Przelotnie spojrzała w kierunku drugiego biurka w pokoju. Siedziała przy nim współpracowniczka, Joanna, zwana potocznie Nową, jako że pracowała z nimi niespełna miesiąc. Z zawodu grafik komputerowy, miła, niby sympatyczna, a jednak większość pracowników, jeśli tylko mogła, stroniła od niej, kiedy była w pobliżu Wszyscy znajdowali miliony wymówek, by jak najszybciej ulotnić się… Patrycja także to zauważyła, jednak miała ważniejsze sprawy na głowie niż analizę układów towarzysko-pracowniczych Nowej.
Kolejnego dnia w porze lunchu zagadnęła ją Lucyna, lekko zwariowana entuzjastka weganizmu i holistycznego leczenia. Patrycja, słuchaj, ja nie wiem, czy to ja taka nadwrażliwa jakaś, czy coś… Zauważyłam, że jak tylko pobędę trochę w pobliżu tej nowej, to czuję się potem jakby mnie ktoś przez wyżymaczkę przepuścił, bez sił, bez ochoty na cokolwiek, a do tego często zaczyna mnie boleć głowa. Ty też tak masz? Mówię Ci, raz tak mi się w głowie przy niej zakręciło, że aż oparłam się o kontuar, już myślałam, że zemdleję. Co ona, wampir jaki energetyczny, czy co? Sępi siły od nas, kurza twarz! – gorączkowała się półgłosem Lucyna, entuzjastka ekologicznej żywności, holistycznego leczenia i wszelakich nowinek zdrowotno – religijno-filozoficznych. No, a Ty jak “to” wytrzymujesz? Przecież siedzicie w tym samym pokoju tyle czasu? – Lucyna zawiesiła głos znacząco i drążyła temat. To oczywiste, spragniona była jakowych sensacyjek, które jako pierwsza rozpuściłaby po biurze. Patrycja znała ją już dobrze, nie dała się więc sprowokować, a jedynie rzuciła od niechcenia: nie, nic nie zauważyłam. Wybacz, ale śpieszę się, muszę jeszcze coś załatwić, zaraz koniec przerwy na lunch.
Prawda była taka, że Patrycja obawiała się, że Joanna przyuważyła temat ich rozmowy, bowiem szybko ulotniła się. Po wtóre, nie chciała dać po sobie poznać, jak bardzo zdziwiły ją rewelacje Lucyny. Owszem, czuła się ostatnio ciut kiepsko, ale to wina jesieni, a nie sąsiadki zza biurka… chyba… Wysysanie energii z innych? Też coś… Chociaż, kto tam wie…
Patrycja nie była pewna, co o tym myśleć, postanowiła zająć się tym wieczorem. Tymczasem wróciła do zaplanowanych na popołudnie zadań. Reszta dnia w pracy minęła jak z bicza strzelił. W domu, po wieczornej kąpieli Patrycja przypomniała sobie o słowach Lucyny i zwalczywszy ogarniającą ją senność, zajrzała na chwilę do Internetu. Ogólnie nie lubiła taniej sensacji, a różne mistyczno-ezoteryczne nowiny uważała za wyssane z palca. Jednak nie mogła zaprzeczyć, że czuła się ostatnimi czasy trochę bardziej senna, ociężała, powolna…
A jeśli to w jakimś stopniu “zasługa” tej Nowej? W pracy na przenosiny do innego pokoju nie było co liczyć, więc stwierdziła, że przynajmniej postara się dowiedzieć, z czym ma się mierzyć. Patrycja zaczęła tak na szybko przeglądać strony i fora tematyczne. Zorientowała się, że wysysanie energii i podczepianie energetyczne to jakby dwie strony tego samego zjawiska. Osoba, pod którą się “podczepiano”, traciła energię na poziomie fizycznym, odczuwając różne dolegliwości: znużenie, senność, osłabienie, zawroty głowy, czasem mdłości. Szczególnie silne byty duchowe (ludzie, albo i nie-ludzie – istoty astralne) w sferze astralnej lubią przysysać się do punktu energetycznego – czakry – w okolicy potylicy (sygnalizuje to tępy ból głowy) lub nerek (one również bolą).
O rzesz tyyy! Co by nie skwitować innym słowem. Patrycja zmarszczyła czoło – czyli jednak “coś” było na rzeczy z jej spadkiem kondycji i wydajności ostatnimi czasy. Prawdę mówiąc, nie takich wieści się spodziewała. Nic to! Skoro już nawet wbrew sobie będzie energodawcą dla Joanny, to nie da się tak zupełnie “wydoić” i załatwić na cacy! Dowie się przynajmniej, jak temu przeszkodzić. Jeszcze kilkanaście burzliwych minut przed laptopem i JEEEST! Jest sposób na Joannę! Ochrona energetyczna stworzona przy pomocy wizualizacji, wzmocniona wsparciem nauczyciela Reiki. Wystarczyło 15 minut rozmowy ze specjalistą ezoterycznym oraz wykonanie przez niego oczyszczania energetycznego, a Patrycja poczuła się lepiej.
Tego wieczoru Patrycja zasypiała z uśmiechem na twarzy. Śniła, że przy pomocy różdżki rodem z Harry’ego Pottera wyczarowuje tarczę ochronną przeciw zakusom smakoszy cudzej energii życiowej.
Jeżeli masz podobne problemy koniecznie skorzystaj z usług naszych specjalistów !